Gdyby nie nietypowe hobby, nigdy bym się nie zainteresował Zygmuntem Bartkiewiczem. Poddając się zatem hobby, czyli czytaniu międzywojennej prasy, co jakiś czas natykałem się na to nazwisko. W końcu w jednym z numerów tygodnika „Prosto z mostu” trafiłem na wywiad, który z tym pisarzem i malarzem przeprowadził Wojciech Żukrowski. Krótko mówiąc bardzo mnie zaintrygował Zygmunt Bartkiewicz.
Kolejny traf chciał, że pierwszym tekstem artysty, który przeczytałem był „U krwawej strugi”. Opowiadanie wstrząsnęło mną podwójnie. Raz, bo takie mistrzostwo słowa prezentuje. Dwa, jego tematyka.
Umiejscowiono je w wojennym czasie. Domyślamy się, że to pierwsza z wielkich. Trafiamy do szpitala polowego i... Chcąc, nie chcą chłoniemy dzięki mistrzostwu języka atmosferę wypełnioną cierpieniem i chwilami wytchnienia. W szpitalu leżą rosyjscy żołnierze. Pieczę nad nimi sprawuje dwoje sanitariuszy. Rannych przybywa. Powietrze niesie dźwięki bitwy...
Mała próbka: „Zaledwie ośliznął się blaskiem po dalekiej, kościelnej wieżycy i na korony starych drzew spojrzał, jakby, przede wszystkim wdzięki życia — wiarę i przeszłość pozdrawiał, a po ziemi nie rozejrzał się jeszcze, co przyniosła, co zabrała noc, gdy już buchnęła jasność od pola, tu — tam. Nagle zwalił się łoskot i roztłukł, w szybkim turkotaniu rozsypał. I znów od skraju podniebia, z blaskiem zerwał się grom, ponad ziemią mroczną, cichą, gnał, aż lasu dosięgnął, w każde drzewo uderzył, a każde, jakby odjękło”.
Malutką książczynę uzupełnia drugie opowiadanie: „Matczyna dola”, które carska cenzura zakazała drukować. Tutaj widzimy pokój umeblowany podstawowymi sprzętami. Jest szafa z kątem, stół i krzesła. Przy stole dwoje dzieci wkuwa do szkoły. Opodal dwoje młodszych zapamiętale dyskutuje. Matka godzi zwaśnione maluchy i odpytuje starszych. Najmłodszy Kazio trafia do kąta. To budzi wspomnienia. Gdybym to ja trafiał do kąta, a nie tylko skakanką, gumą, kijem, pasem, kablem... Ech! Wracając do opowiadania. To dalej czasy niewoli. Konieczność używania języka rosyjskiego w szkole rodzi u dzieci bunt...
I znowu fragmencik: „Chłopiec z nieszczerą obojętnością zwraca się na ustanowione miejsce przy szafie, gdzie obdarte paski obicia świadczą o jedynej w tym miejscu rozrywce, i śle stamtąd w stronę dziewczynki pantomimę, wyrażającą przyszłe męki po skończeniu pokuty. Niestraszny jednak Torquemada w kącie stojący, bez obawy krząta się Zosia, okrutniejszą mękę dla duszy zamyśla: ustawiła stołeczek tuż obok skazańca, rozłożyła na nim rozmaite kuszące przedmioty i żwawo rozpoczęła ożywioną komedię zabawy.”
W związku z tym, że w książeczce znalazły się jedynie dwa opowiadania, jej lektura nie zajmuje wiele czasu, więc warto sprawdzić, czy warto poznać Bartkiewicza. Mnie zafrapował bardzo. Tak bardzo, że zabrałem się za obróbkę kolejnego zbiorku jego autorstwa. Szkoda, że tak mało po sobie zostawił...
I znowu trzy wersje: tu pdf, tu epub, a tu mobi.
Stosunkowo niedawna premiera filmu Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń” wywołała bardzo szeroki, i czego można się było spodziewać, różnorodny odzew. Część widzów, sądząc po komentarzach, sprawiała wrażenie, że nie miała pojęcia o ludobójstwie na Wołyniu i we wschodniej Małopolsce. Część była usatysfakcjonowana tym, że wreszcie ktoś odważył się nakręcić film, który pokazywałby choć część prawdy o tym, co spotkało kresowiaków pod koniec wojny. Znalazły się również grupy, które sprawiały wrażenie niespecjalnie zadowolonych wydarzeniami pokazanymi w ekranizacji Smarzowskiego. Pierwsza z tych grup żyje w przeświadczeniu, że największą tragedią jaka spotkała Polaków na wschodzie były egzekucje oficerów polskich w Katyniu, Ostaszkowie i Starobielsku, zaś druga... Jej należy poświęcić odrębny akapit. W lutym 2012 roku w Biesiadzie Teatralnej w Horyńcu-Zdroju wziął udział Teatr Nie Teraz Tomasza A. Żaka, wystawiając „Balladę o Wołyniu”. Spektakl autorstwa i w reżyserii Żaka został oparty na książ
Komentarze
Prześlij komentarz